Przyjeżdża facet na stację benzynową i mówi do pracownika stacji:
– Proszę mi wlać 1,5 litra benzyny.
– Pracownik stacji się zastanawia, policzyć mu za te 1,5 litra, to tylko 1,5 litra, będę musiał nabić to na kasę, przyjąć płatność, rozliczyć to, ile to roboty…
– Wie Pan co, nie wiem czy Panu policzyć za te 1,5 litra, jedź Pan z Bogiem.

Sytuacja powtarza się w miesiącu 100 razy, z różnymi „facetami”.

Pracownik stacji nie kasuje klienta, a to nie ma czasu, a to nie che mu się odpalać systemu, a to jest poza stacją, a to miał dzisiaj rozliczyć a w sumie to jutro rozliczy i zapomniał, siądę myśli na koniec miesiąca to porozliczam, a to nie wie czy te 1,5 litra to ważne jest, a w sumie on to jest do ważniejszych spraw stworzony a nie żeby rozliczać facetów co przyjeżdżają po 1,5 litra benzyny.

Czas mija, a w zbiornikach i zestawieniach dostępnej benzyny właściciel stacji benzynowej dostrzega brak.

– Jak to jest, że sprzedajemy za 1 milion złotych paliwa, a powinniśmy za 1,2 miliona. Co tam się dzieje na placu? Gdzie jest to 200 tysięcy złotych?

Pracownik stacji odpowiada:
– Bo przyjeżdżają klienci i często biorą 1,5 litra paliwa, no raz to i 3 litry, różnie, raz to wziął jeden facet 9 litrów, ale to stały facet to my go nie skasowaliśmy, a my nie rozliczamy tego – to bez sensu jest, takie małe ilości, kto to bym tam liczył, są ważniejsze sprawy, zresztą – nie mamy czasu na to.


Faceci to klienci.
Paliwo to Twój/Wasz czas.
Stacja to kancelaria.

A ty nią zarządzasz i nie wiesz, że kradną Ci (kradniesz sobie, przy 1 osobowej dz.g) benzynę.